Polski
Gamereactor
recenzje filmów
Monster Hunter: Legends of the Guild

Monster Hunter: Legends of the Guild

Netflixowska adaptacja kultowej serii Capcomu jest wierniejsza pierwowzorowi bardziej niż film fabularny W.S. Andersona, ale wciąż przeciętna.

W tym momencie trudno jest pomyśleć o dużej serii gier wideo, która nie otrzymałaby filmowej lub serialowej adaptacji. Chociaż z pewnością nastąpił ostatnio duży skok jakościowy, jeśli chodzi o tego typu projekty, jedną z growych marek, której od lat nie jest po drodze z kinem, jest Monster Hunter.

HQ

Mimo to fani wciąż mieli ostatnią iskierkę nadziei, gdy Netflix ujawnił, że przygotowuje własny film Monster Hunter. Legends of the Guild jest powiązany fabularnie zarówno z Monster Hunter 4, jak i World, i ma wspaniały styl CG prosto z głównej serii gier.

Legends of the Guild funkcjonuje jako prequel obu wyżej wymienionych tytułów, ponieważ podąża za historią Aidena, młodego łowcy potworów. Oklepana narracja pokazuje, jak Aiden przemienia się z zadziornego nastolatka w doświadczonego łowcę po tym, jak ma za zadanie bronić swojej wioski przed atakiem wszechmocnego Starszego Smoka. Znaczna część fabuły skupia się na tym, jak Aiden wymyśla plan ataku i uczy się sposobów bycia myśliwym od swojego nowo poznanego mentora Juliusa.

Zaczynając od pozytywów, podobało mi się, że ta historia jest przystępna zarówno dla nowicjuszy, jak i weteranów serii. Ponieważ działa jako opowieść o początkach, nie jest wymagana żadna wcześniejsza wiedza, ale fani serii mogą zyskać, widząc, jak rozwija się opowieść postaci istniejącej w uniwersum. Uważam również, że obsada głosowa jest tutaj wspaniała, a Dante Basco (Avatar: The Last Airbender, Hook) i Brando Eaton (Dexter, The Mentalist) znakomicie wystąpili w swoich rolach.

To jest reklama:
Monster Hunter: Legends of the Guild

Niestety, okazało się, że 55-minutowy czas trwania (bez napisów końcowych) wydaje się zbyt krótki. Rozwój charakteru Aidena po prostu ma trudności z byciem organicznym i mamy niewiele czasu na poznanie postaci, które spotyka podczas swojej podróży. Scenariusz grzebie się również w wymuszonych ukłonach, które kieruje do głównej serii gier. Kulałem się za każdym razem, gdy Aiden zrobił kalambur z imienia potwora, a częste odniesienia do przedmiotów i systemów w grze wydawały się niepotrzebne, poza pokazaniem, że filmowcy odrobili swoją pracę domową.

Uważam również, że sekwencje walki naprawdę nie wywołują żadnego poczucia napięcia. Ponieważ film jest prequelem, było całkiem jasne, że bohaterowie osiągną swój cel i przeżyją, aby opowiedzieć historię, a inne postacie drugoplanowe nie otrzymały wystarczająco dużo czasu na ekranie, abym naprawdę się nimi przejmował. To powiedziawszy, potwory takie jak Velocidrome zachowują się zupełnie jak w grach i fajnie było oglądać rozgrywającą się przede mną bitwę, nie będąc w ogniu akcji.

Pomimo tego, że jest dobrze udźwiękowiony i pięknie animowany, nadal poleciłbym Legends of the Guild tylko najbardziej zagorzałym fanom Monster Hunter. Rozwój postaci wydaje się tu pospieszny ze względu na krótki czas trwania, a wydarzenia są strasznie przewidywalne. Zauważyłem też, że twórcy często kiwają głową w stronę gier, co wydawało się strasznie wymuszone. Trudno też było mi nawiązać więź z którąkolwiek postaci z obsady poza Aidenem i jego mentorem.

To jest reklama:

Chociaż pozostaje bliższą i wierniejszą adaptacją czczonego materiału źródłowego niż film fabularny Paula W.S. Andersona, uniwersum Monsyer Hunter wciąż zasługuje na coś więcej. Netflix próbuje i w niektórych przypadkach się to udaje, ale w tym przypadku fani będą musieli uzbroić się w cierpliwość.

Monster Hunter: Legends of the Guild
Monster Hunter: Legends of the Guild
05 Gamereactor Polska
5 / 10
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości