Polski
Gamereactor
Recenzje seriali
Invincible

Invincible - recenzja pierwszych czterech epizodów

Niezwyciężony wcale nie na wyrost.

HQ
Invincible

Jesteśmy na półmetku pierwszego sezonu animowanej adaptacji komiksu Invincible, zatem to najlepszy moment, by podzielić się wstępnymi wrażeniami. Zanim jednak przejdziemy do konkretów, warto pokrótce przybliżyć lub przypomnieć sobie, z czym mamy do czynienia.

Mark Greyson w swoim alter ego zadebiutował w gościnnym występie w 102 zeszycie Savage Dragon w sierpniu 2002 roku. Postać bardzo szybko skradła serca czytelników, na tyle, że już rok później doczekała się swojej pełnoprawnej regularnej serii. Muszę przyznać, że w dziele Kirmana, Walkera i Ottleya zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Choć z opisu prezentowało się niczym kopia znanych pomysłów innych wydawnictw, po głębszym zapoznaniu trudno było odmówić mu oryginalności i wprowadzenia komiksu superbohaterskiego na zupełnie nową płaszczyznę. Mimo że seria zakończyła się na 144 zeszycie (Kirman wielokrotnie przy tworzeniu swoich komiksów powtarza, że nie robi ich na siłę i chce, by były spójne od początku do końca), do dziś Invincible pozostaje numerem jeden w moim prywatnym rankingu przygód postaci w trykotach. Swoją drogą, jeśli nie mieliście wcześniej okazji zaznajomić się z oryginałem, ten wydawany jest w naszym kraju nakładem Egmontu w zbiorczych tomikach, a na całą kolekcję złoży się 12 części.

Invincible
To jest reklama:
Invincible

Za animowaną ekranizację, która powstaje dla platformy Amazon Prime, wzięły się osoby odpowiadające za pierwowzór, co daje się odczuć już od pierwszych minut. Pierwszy sezon zawierać ma 8 odcinków, a każdy z nich trwa niecałą godzinę. Z udzielonych przez Kirkmana wywiadów można wnioskować też, że całość przewidziana została na 5 do 7 sezonów, co wydaje się bardziej niż satysfakcjonujące i powinno w pełni sprostać przeniesieniu fabuły komiksu na ekran.

Uważni widzowie dostrzegą nieco zmienioną chronologię niektórych wydarzeń, a także odmienne wersje postaci. Wszystkie zmiany są jednak wprowadzone na tyle subtelnie i ze smakiem, że w żadnym stopniu nie zaburzają odbioru fabuły, a wręcz w niektórych momentach czynią ją jeszcze bardziej dynamiczną. Dynamicznie zresztą prowadzone są również wszelkie dialogi, które są zabawne i błyskotliwe, doskonale potrafią oddać charakter danej postaci oraz obserwowanych wydarzeń. Nie da się też ukryć, że bohaterowie lśnią na ekranie za sprawą niesamowicie dobranej obsady z takimi aktorami na czele jak Steven Yeun, J.K. Simmons, Gillian Jacobs, Zachary Quinto i towarzyszącym im gwiazdom pokroju Marka Hamill aczy Setha Rogera w rolach na chwilę obecną drugoplanowych. Aktorzy zostali dobrani do ról także pod względem etnicznego pochodzenia.

Invincible
To jest reklama:
Invincible

Animacja stoi na bardzo wysokim poziomie, choć w kilku miejscach nie obyło się bez średniej jakości CGI, ale takie mamy czasy. Mimo to zaryzykuję stwierdzenie, że poza japońskimi tytułami Invincible stanowi obecnie jedną z najładniejszych serii animowanych na rynku i miejmy nadzieję, że tak zostanie już do końca. Fanów oryginału powinien ucieszyć także fakt, że wiele ujęć i kadrów zostało żywcem wyciętych z komiksu.

Na razie nie jest to najlepszy moment na analizę fabuły, uważam po prostu, że bardzo skrzywdziłbym zarówno widzów, jak i samych twórców, gdybym zaczął na cokolwiek naprowadzać. Invincible potrafi wielokrotnie zaskoczyć, a zwroty akcji są na tyle istotnym elementem opowieści, że opisywanie poszczególnych scen wręcz nie przystoi i może zniszczyć przyjemność z oglądania. Jeśli jednak Invincible mieni się komuś jako kolejna historyjka o superbohaterze, czym prędzej musi skonfrontować swoją wiedzę z rzeczywistością. To opowieść rozwijająca się poprzez lata i byłoby świetnie, gdyby serial, podobnie jak komiks, dobrnął do finału. Ja dałem się wciągnąć drugi raz w tę niezwykłą historię i wszystkim polecam dać jej szansę. Zwłaszcza że dostępne cztery odcinki mijają szybciej, niż powiedzenie „Invincible". Naprawdę warto.

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości